Trzecia opcja- nie ma sytuacji bez wyjścia

Dodano: 1 lipca 2019
pomysl

„Bez wyjścia” jest wyrażeniem, które możemy usłyszeć dość często. Powiedzenie, że sytuacja jest bez wyjścia, niejako ułatwia decyzję. Ponieważ jeśli nie ma realnej alternatywy, decyzję można uznać za podjętą. Radzenie sobie z różnymi opiniami, kreatywne poszukiwanie rozwiązań, odkrywanie nowych opcji, uważne rozważanie zalet i wad - to wszystko nagle staje się niepotrzebne. Ale gdy przyjrzymy się sprawie bliżej, okaże się, że istnieje trzecie (albo nawet i czwarte!) wyjście.

Zostaw dylemat za sobą!

Jeden z profesorów na uniwersytecie opowiadał, jak pewnego dnia przyszła do niego koleżanka i powiedziała: „Mój mąż jest przed obroną pracy z psychologii. Ma złośliwy nowotwór i niedługo umrze. Jego największym pragnieniem jest właśnie obrona. Niestety z powodu choroby nie jest w stanie intensywnie się do niej przygotowywać. Czy moglibyście przekazać mu pytania, jakie mu zadacie, by na pewno zdał?” Duży problem. Jako przedstawiciel uczelni wyższej, profesor absolutnie nie może czegoś takiego zrobić. Jako współczujący kolega, nie może odrzucić takiej prośby. Co robić? Profesor odrzucił niemoralną prośbę. Ale przy następnej okazji powiedział swojej koleżance, gdzie w bibliotece zajął miejsce i kiedy wybiera się na przerwę obiadową. W ten sposób mogła znaleźć pytania i je skopiować. W ten sposób oboje trochę naruszyli prawo, ale znaleźli wyjście z trudnej sytuacji.

Wszystko albo nic. A może...

Amerykańska autorka Martha Beck opowiedziała mi, jak ona – młoda mężatka, matka i asystentka na uczelni wyższej na wydziale historii Chin – widziałaby własny doktorat. Chciała codziennie siedzieć 4 godziny przed komputerem, gdy dziecko śpi i wszystko inne jest już załatwiona. Myślała, że to musi się udać. Ale rzeczywistość zweryfikowała te ambitne plany. W porządku, to może po 2 godziny dziennie. W praktyce – również niewykonalne. Wreszcie stanęło na 10 minutach dziennie. Praca doktorska w kawałkach po 10 minut każdy? Nie było to obciążające, więc ostatecznie Martha dopięła swego dzięki szalonej wręcz konsekwencji. Jej historia pokazała mi, że nie zawsze musimy decydować się na wszystko albo nic. Oczywiście, nie można być „trochę” w związku, ani mieć pół dziecka. Ale czy naprawdę trzeba decydować się albo na dziecko albo na karierę? Między pełnym zaangażowaniem a odejściem z pracy? Między życiem tu i teraz a zabezpieczeniem na przyszłość? Na pewno istnieje wiele innych sposobów, które warto rozważyć.