Skandynawskie sposoby na poprawę nastroju

Dodano: 14 października 2020
hygge

Mała ilość słońca jest przyczyną depresji sezonowej, apatii i spadku nastroju. Można sobie z tym radzić na wiele sposobów. Do perfekcji opanowali to zwłaszcza mieszkańcy Skandynawii, gdzie światła brakuje nawet przez 6 miesięcy w roku. Warto brać z nich przykład.  

Dni są coraz krótsze, a będzie jeszcze gorzej. W połowie grudnia słońce zachodzi po zaledwie 8 godzinach od wschodu. Ma to olbrzymi wpływ na nasze samopoczucie, które często jest związane z warunkami atmosferycznymi. Niskie temperatury, deszcz ze śniegiem i silny wiatr dodatkowo wzmacniają nieprzyjemne odczucia. Przez pogodę rezygnujemy z wielu aktywności, co przyczynia się do apatii. Cóż taki mamy klimat i musimy z nim żyć. Warto pocieszyć się myślą, że w Skandynawii aura jest znacznie gorsza, ale jej mieszkańcy zdają się tym nie przejmować. Duńczycy na przykład królują w rankingach na najszczęśliwszy naród  świata. Jak to możliwe? 

Duńska recepta na szczęście 

Hygge, czyli duński sposób na szczęśliwe życie zdobywa w Polsce coraz większą popularność. To filozofia, która obejmuje wiele dziedzin codzienności – spędzanie wolnego czasu, wystrój wnętrz, a nawet kuchnię. Najważniejsze jednak to po prostu nie odmawiać sobie drobnych przyjemności. Pogoda za oknem nas nie rozpieszcza? I co z tego? Stwórzmy sobie komfortowy i przytulny azyl we własnym domu i cieszmy się nim. Ponieważ najbardziej dokuczliwy późną jesienią i zimą jest brak światła, zadbajmy o nie w naszym mieszkaniu. Zwróćmy uwagę na… żarówki, jakie mamy we wnętrzach. Duńczycy polecają miękkie, subtelne światło o ciepłej, żółtopomarańczowej poświacie. Nie musimy od razu kupować designerskiej lampy. Taki efekt mogą dać np. odpowiednio dobrane żarówki LED. Wrażenie przytulności spotęgują światła o różnej sile natężenia, rozmieszczone punktowo- jedna lampka nad stołem, jedna nad kanapą, jedna nad regałem. Idealne są dekoracje świetlne, na przykład kolorowe kule LED albo girlandy świetlne. 

Światło to oczywiście nie wszystko. Równie ważny jest wystrój pokoju, a zwłaszcza dodatki- miękkie tkaniny, koce, pledy, kapy, poduszki, zasłony. Meble i inne akcesoria, a także podłogi powinny być wykonane z naturalnych materiałów albo chociaż nimi wykończone. Króluje drewno, najlepiej pobielone. Jasne kolory w ogóle powinny dominować we wnętrzu- szarości, beże, pastele, biel, ecru. 

Te zdawałoby się mało istotne szczegóły mają pomóc w celebrowaniu chwil, co jest podstawą hygge. Czytanie pasjonującej lektury w otoczeniu przyjemnych dla oka przedmiotów to sposób na prawdziwy relaks. A jeśli ukojenie przynosi nam odcinek ulubionego serialu? Śmiało, włączmy telewizor. Pozwólmy sobie na chwile błogiego lenistwa, drobne przyjemności, bo jak nie zimą, to kiedy? Niech ta pora roku nie kojarzy się źle, ale równie miło jak lato. A więc usiądźmy na wygodnej kanapie, ubrani w ciepłą piżamę, z uroczym kubkiem gorącej czekolady, otuleni mięciutkim kocem i radujmy się tą chwilą. To właśnie kwintesencja filozofii hygge. 

Szwedzkie lagom 

Duńczycy mają hygge, a Szwedzi lagom. W szwedzkim sposobie na udane życie najważniejsza jest równowaga- wszystkiego powinno być w sam raz, nie za dużo nie za mało. I tak jak hygge, filozofia ta odnosi się do różnych aspektów życia. Jego rytm powinna wyznaczać nam natura. Nauczmy się czerpać moc z każdego momentu życia. Spacer po zaśnieżonym parku? Cudownie! Idealnie przyrządzona kawa i lektura ulubionego magazynu? Cóż za wspaniała chwila! Dzięki takiemu pozytywnemu nastawieniu, nasze życie nabierze harmonii, a samopoczucie się poprawi. Tak przynajmniej uważają Szwedzi. W odczuwaniu szczęścia ma pomóc wprowadzenie zasady minimalizmu. Otaczajmy się jak najmniejszą ilością przedmiotów, a te, które mamy, powinny być jak najwyższej jakości. Nie pędźmy do przodu, starajmy się cieszyć tym, co już mamy. Ważniejsze od mieć, jest być. 

Druga istotna zasada to stawianie na ekologiczne rozwiązania- generowanie jak najmniejszej ilości odpadów, przerabianie zużytych przedmiotów, własnoręczne wykonywanie różnych rzeczy. Zamiast więc narzekać na pogodę, spróbujmy zająć się czymś przyjemnym i pożytecznym jednocześnie. Może nastrój poprawią nam robótki ręczne? Na przykład samodzielne dzierganie swetra w długi zimowy wieczór. A jeśli kiedyś lubiliśmy rysować, powróćmy do dawnego hobby. Nawet tak prozaiczna rzecz jak upieczenie pysznego ciasta może pozytywnie wpłynąć na nasze samopoczucie. Cieszmy się zimą i tym, że mamy więcej czasu dla siebie i potrafimy go rozsądnie wykorzystać. 

Fińska kalsarikannit 

To filozofia, a raczej podejście do życia, pochodzące z Finlandii. Sednem fińskiej koncepcji szczęścia jest „bycie na luzie”, bo co innego pozostaje w kraju, w którym przez większość jest zimno i nieprzyjemnie? Finowie to bycie wyluzowanym rozumieją dość specyficznie. Za tą trudną do wymówienia nazwą „kalsarikannit” kryje się bowiem nic innego, jak… odprężenie się przy lampce wina we własnym domu w samej bieliźnie, bez zamiaru wychodzenia na zewnątrz. Takie radzenie sobie z nieprzyjazną pogoda może wielu osobom przypaść do gustu, ale nie chodzi tu wcale tylko o wino i bieliznę. Chodzi przede wszystkim o podejście do przeciwności, w tym przypadku klimatycznych. Pogoda jest do niczego? To nic, ja mam swój dom, który jest moim azylem. Mogę w nim robić, co chcę, nawet chodzić w samej bieliźnie i popijać wino. Najważniejsza jest umiejętność odcięcia się od codzienności i czerpanie radości z wypoczynku, spędzonego samotnie we własnym domu- swobodnie i bez skrępowania. To, wg Finów wystarczy, by poczuć się spełnionym. Nie potrzeba designerskich dodatków czy skomplikowanej filozofii. Jeśli czujemy się dobrze sami ze sobą, to już jest sukces. Oczywiście żadna recepta na szczęście, nawet skandynawska, nie jest idealna i w przypadku wielu osób może się nie sprawdzić. Nie warto też restrykcyjnie stosować się do wytycznych, zapominając o własnych potrzebach. Dobrym rozwiązaniem jest połączenie tych filozofii. Lampka grzańca, dobra książka, spacer po lesie- każdy powód jest dobry, by cieszyć się życiem! 

 

W aktywnym ciele zdrowy duch  Również Norwegowie mają swój sposób na poprawę nastroju. Jest to regularna aktywność fizyczna, której nie powinna przeszkodzić nawet paskudna pogoda. Warto więc zacząć uprawiać jakiś sport zimowy, a jeśli zdrowie na to nie pozwala, chodzić na długie spacery, najlepiej do lasu albo do parku. Nie od dziś wiadomo, że przyjemny wysiłek fizyczny zwiększa wydzielanie endorfin, czyli hormonów szczęścia.