Gdy mówimy o pieniądzach, to najczęściej o cudzych, a nie swoich, bo czyjeś pomysły na wydawanie dobrze się krytykuje – zawsze lepiej wiemy co zrobić z dużymi kwotami innych. Z drugiej strony chyba każdy z nas zna taką parę, która zarabia kwotę poniżej ogólnopolskiej mediany – niemal minimalną krajową, a co roku pozwalają sobie na w miarę przyzwoite wakacje, utrzymują w dobrym stanie w miarę nowy samochód, dzieci chodzą przyzwoicie ubrane. Odwracając ten przykład znamy takie osoby, które zarobią dwie średnie krajowe i ledwo starcza im do pierwszego, żyją po studencku w kawalerce, a ich ubrania przypominają jeszcze czasy liceum.
Elementem wspólnym łączącym te dwie kontrastowe postawy są pewne nawyki konsumpcyjne lub ich brak. Zebrałem 7 ciekawych nawyków, które wspierają oszczędzanie:
Pierwszy nawyk: Używaj gotówki
Używanie kart płatniczych z psychologicznego punktu jest bezbolesne. Nie czujemy, że coś nam ubywa, numerki nie są dla nas natychmiast dostępne. Mamy tendencję do przeszacowania naszych możliwości z kartą. Zresztą chyba każdy z nas doznał mocnego zakłopotania, gdy terminal odmówił transakcji, bo brakowało środków. Rzucając jakąś nic nieznaczącą wymówkę wyciągnęliśmy gotówkę, albo drugą kartę i czym prędzej opuszczaliśmy kasy w poczuciu zawstydzenia. „Jak to: mnie nie stać?”. Niestety tak właśnie działa karta – przestajemy liczyć, przeszacowujemy ilość środków na koncie i potem co logowanie dziwimy się – dlaczego tych pieniędzy tak mało?
Drugi nawyk: Ustal limit wydatków na wizytę w sklepie
Często z niego korzystam. Dzielę wizyty w sklepie na trzy rodzaje:
- Wizyty niezbędne – podczas nich kupuję artykuły spożywcze, chemię, środki czystości, rzeczy, które są naprawdę niezbędne do utrzymania domu i dobrej diety. Lista z reguły jest bardzo konkretna
- Wizyty okazjonalne, ale istotne – np. zakup nowych ubrań, butów, nowych książek, rzeczy użytecznych i potrzebnych, niewymagających jednak cotygodniowego uzupełniania
- Wizyty zbędne – takie, kiedy weszliśmy do sklepu przy okazji, chcemy kupić tylko wodę, a kupujemy do tego lody, ciastko, mleko i elementy z niezbędnej wizyty, które z jakiegoś powodu nie znalazły się w tym pierwszym punkcie
Wizyty niezbędne, aby nie generowały wizyt zbędnych, muszą być faktycznie dobrze przemyślane. Najlepiej w formie dobrze opracowanej listy zakupów, wtedy zminimalizujesz ilość wypadów do sklepu „przy okazji”. Jednak każdemu zdarzy się wyjść po coś, bo akurat nikt nie przewidział takiej potrzeby – idziemy po jedną rzecz, wychodzimy z całą torbą. Gdy analizowałem u siebie ten nawyk, zaobserwowałem, że nieważne po co idę, najczęściej była to woda, mleko, albo parę warzyw lub przyprawa – wydawałem w sklepie średnio 12 złotych. Zamiast jednak szukać pokus w sklepie, unikać ich, starać się o nich nie myśleć i prowadzić ze sobą psychologiczną walkę, utrudnij sobie ten proceder poprzez bardzo prosty zabieg. Nie bierz karty, nie bierz portfela. Weź tylko banknot 10 zł, albo dwie pięciozłotówki do kieszeni i wyjdź z domu. Choćbyś chciał, nie wydasz więcej niż to, co masz w kieszeni. Mając twardo wyznaczony limit wydatków, zobaczysz, że jeśli takich zbędnych wizyt masz sporo np. jedną dziennie, w perspektywie miesiąca oszczędzisz nawet kilkaset złotych.
Trzecim nawykiem jest: Automatyczne przeniesienie
Jak to mówią: czego oczy nie widzą i ręce nie robią, tego sercu nie żal. Zamiast zatem ręcznie z każdej wypłaty przelewać na konto oszczędnościowe określoną kwotę np. 10% wypłaty – zleć w banku automatyczny transfer kwoty. Maksymalnie upłynnisz ten proces, zautomatyzujesz, a jeśli konto oszczędnościowe nie jest powiązane z żadną kartą, to korzystanie z niego jest znacząco utrudnione.
Czwarty nawyk: Unikaj kompulsywnego kupowania
Kompulsywne, znaczy zrealizowane pod wpływem impulsu. To oznacza unikanie głośnych promocji i reklam. Podczas promocji potrafimy wydać więcej, niż na regularnych zakupach, bo wszystko wydaje się super okazją. Problem polega nie na tym, że była promocja, ale na fakcie, że znosimy do domu rzeczy, których normalnie po prostu byśmy nie kupili, a to znaczy, że ich z reguły nie potrzebujemy.
Piąty nawyk: Idź na zakupy najedzony
To poniekąd nawiązuje do poprzedniego punktu – bardzo silnym impulsem zakupowym jest głód. Uczucie ssania w żołądku jest niewygodne, osłabia naszą wolę, a nadpodaż produktów w sklepie skłania nas do przeszacowania własnych zdolności do konsumpcji. A to prowadzi do kupienia zbyt dużej ilości produktów. Poczucie sytości pomaga nam odmówić sobie promocji, wzmacnia naszą asertywność. Uspokaja nas.
Szósty nawyk: Pytaj się „Czy naprawdę tego potrzebuję?”
Istotą jest tutaj kupowanie pod impulsem przedmiotu, urządzenia, na przykład nowego telefonu, bo jest akurat w promocji. Sam często się na tym łapię, że niemal automatycznie zaczynam racjonalizować taką decyzję, a bo mój smartfon słabo już trzyma, a bo ma już ponad rok, a bo to nie jest topowy model itp. Ostatecznie muszę się zatrzymać i zapytać samego siebie: Co zrobię więcej tym nowym smartfonem, czego nie mogę zrobić teraz istniejącym? Gdy odpowiedź jest trudna i wymaga kombinowania, mam jasny sygnał, że to nie jest produkt, który jest obecnie niezbędny, i że poradzę sobie bez niego.
Siódmy nawyk: Skup się na tym jak zarobić więcej
To jedna z koronnych porad niemal każdej książki rozwojowej, która dotyka tematu finansów od „Bogatego ojca, biednego ojca” Kijosakiego, przez „4-godzinny tydzień pracy” Tima Ferrisa, po każdy jeden poradnik skutecznego działania. Rada jest jedna: chcesz wydawać więcej? Skup się przede wszystkim jak stworzyć środowisko, w którym więcej zarobisz. Pierwszy jednak etap będzie przeciwnością oszczędzania, będzie inwestowaniem – ryzykowaniem i wydawaniem – najczęściej na własne umiejętności, nowy projekt lub towar, który ma przynieść określony zysk.
Podsumowując, pamiętaj o jednym: małe rzeczy się odkładają, czy będą to niekontrolowane drobne wydatki, czy uczciwe oszczędzanie i pilnowanie swoich małych celów, czy ostatecznie drobne źródła pasywnego dodatkowego dochodu np. z własnego bloga, z drobnej inwestycji, z małej dodatkowej działalności pobocznej. Doceńmy efekt skali, tego, że proces oszczędzania i ostatecznie realizacji naszych dużych życiowych celów będzie trwał nie kwartał, ale raczej dekadę i więcej. Tak więc nie podkopuj tego procesu. Przekazałem ci podwaliny psychologiczne i praktyczne pod podejmowanie lepszych codziennych decyzji. Warto dodać do tego wszystkiego własną odpowiedź na pytanie: „Po co oszczędzam?” – czego ci życzę.